Zaczne może od tego, że dokładnie dzisiaj nasz "kochany" rząd kradnie (bo rzecz się dzieje nadal) ok. 150 mld polskich złotych naszych rodziców, kolegów znajomych, krewnych, naszych samych. I cisza...... państwo nie potrafi pokazać władzom, że buntuje się przeciwko takim zagraniom możnowładców "Lemingradu" w którym przyszło nam żyć. Ukraińcy (jacy by nie byli) pokazali, że mają jaja i wyszli na ulice. A Polak? Leming? z kredytem 450 tys zł (bo frankenstein zdrożał - kolejna zagrywka rządu) na karku sie nie odezwie. Powinno się wyprostować kosy i pokazać że walczymy o swoje. Podebatujmy na ten temat Drodzy Sadole.
Kolejna sprawa jaką chciałbym poruszyć dotyczy rzekomego dobrobytu w Polsce. Może Lidle i Biedronki sa przepełnione ludźmi, ale to nie symbol dobrobytu. Historia zasłyszana przeze mnie podczas jednej z rodzinnych spotkań: rodzina lata 80.-90. pracuje tylko ojciec (powiecie rodzina nieudaczników ale tak to kiedyś było) trójka dzieci: jedno na studiach, drugie w liceum, trzecie w podstawówce i oni nie przymierali głodem, nie mieli też luksusów. Teraz w telewizji można znaleźć podobne przykłady i niestety ale taka rodzina jest albo całkowicie bez środków do życia albo na skraju ubóstwa z ciągłym przeświadczeniem, że nie ma co dać dzieciom do jedzenia albo nie mówiąc już o włożeniu czegokolwiek do tzw "garnka". Zostawiam wam przemyślenia.
Jeśli macie inne zdanie to jeździe po mnie jak po psie ale jeśli podobne to mile widziane komentarze z waszą opinią.
Kolejna sprawa jaką chciałbym poruszyć dotyczy rzekomego dobrobytu w Polsce. Może Lidle i Biedronki sa przepełnione ludźmi, ale to nie symbol dobrobytu. Historia zasłyszana przeze mnie podczas jednej z rodzinnych spotkań: rodzina lata 80.-90. pracuje tylko ojciec (powiecie rodzina nieudaczników ale tak to kiedyś było) trójka dzieci: jedno na studiach, drugie w liceum, trzecie w podstawówce i oni nie przymierali głodem, nie mieli też luksusów. Teraz w telewizji można znaleźć podobne przykłady i niestety ale taka rodzina jest albo całkowicie bez środków do życia albo na skraju ubóstwa z ciągłym przeświadczeniem, że nie ma co dać dzieciom do jedzenia albo nie mówiąc już o włożeniu czegokolwiek do tzw "garnka". Zostawiam wam przemyślenia.
Jeśli macie inne zdanie to jeździe po mnie jak po psie ale jeśli podobne to mile widziane komentarze z waszą opinią.